Ospała niedziela. Etymologia słowa niedziela w dzisiejszym wypadku pasuje bardzo dobrze do stanu mojego mózgu. Szarlataństwo nieustającej od tygodnia pseudochoroby powala mnie prawie na każdym kroku. Kroku uczynionym po kolejną i kolejną i kolejną chusteczkę do nosa. Mimo to klasycznie nie poddaję się.
Kolejny dzień w świecie informacji jest tym co lubię. Lubię wiedzieć. Mówi się, że wiele bezsensownych informacji zapełnia ciągle nasze umysły, w takim razie albo są one jak rura kanalizacyjna, która przepuszcza co chce, i w którą stronę chce albo jak nieskończona studnia. Żadna opcja dostatecznie mnie nie przekonuje.
Wiadomość pierwsza
W poniedziałek na okładce "Sieci" Tomasz Lis przebrany za oficera SS, trzymający w zakrwawionej dłoni różaniec, jako symbol nagonki na Kościół realizującej się w mediach w ostatnich dniach/tygodniach. Ciekawe: gazeta sama używa określenia "w mediach", co oznaczałoby, że sama jest elementem tej nagonki i sama w tym bierze udział. Nagonki rozumianej jako ogólnokrajowej dyskusji na temat pedofilii wśród duchownych jednoznacznie atakującej Kościół za bezczynność. Czyżby gazeta złapała się we własne sidła i to na dzień przed własnym wydaniem? Na pewno nie, choć dla pewności lepiej jutro przeczytać.
Zasadniczo fakt wyjścia na jaw tylu problemów duchowieństwa jest interesujący wraz ze stosunkiem hierarchów do nich. Niedyplomatyczne wypowiedzi arcybiskupów, przewodniczących episkopatów, które na następny dzień muszą oni dementować, odwoływać (a potem sami oskarżać media o manipulację) ocierają się całą powierzchnią swojego jestestwa o śmieszność oraz kompromitację wraz z pożałowaniem. Dobrą drogę wytycza tu papież, który bez zbędnego tuszowania wyrzuca sprośnych watykańskich klechów na zimny bruk placu Świętego Piotra. Do tej pory było ich prawdopodobnie trzech, których podejrzewając o molestowanie Franciszek wyrzucił profilaktycznie z rzymskiej kurii. Co więc siedzi w Rzeczpospolitej, że tutaj sytuacja jest dokładnie odwrotna? Tutaj próbuje się odsyłać niepewnych księży do pracy z dziećmi tłumacząc się nieprawomocnością wyroku, jaki zapadł. Głowa boli, jak się o tym myśli.
Ktoś próbuje to nazwać nagonką na Kościół. Jest w błędzie, po pierwsze dlatego, że Kościół to pojęcie które pochłania zarówno ludzi świeckich jak i duchownych. Problem pedofilii wśród ludności świeckiej owszem także istnieje, ale ze względu na maskulinizację Kościoła oraz jego zasadnicze przymioty i wartości takie "zdarzenia" powinny być tam szczególnie piętnowane i stanowczo nieukrywane. Co do poglądu o winie samych dzieci za fakt molestowania ich przez inne osoby (jak widać także księży) to jest to już w ogóle poniżej wszelkiej granicy racjonalnego, konsekwentnego myślenia. Ale no tak, przecież kobiety - ofiary gwałtów - w Indiach też "same się o to proszą". Czy na prawdę popęd płciowy jest jak śmigło pracującego wiatraka? Zawsze w ruchu, zawsze w działaniu, zawsze napędzane? W takim razie wciąż jesteśmy zwierzętami. Porównanie może niezbyt trafne, ale jak dla mnie wystarczające.
Wiadomość druga
![](https://bi.gazeta.pl/im/25/69/e1/z14772517Q,Referendum-w-Warszawie.jpg)
Referendum w Stolicy Rzeczypospolitej zakończone. Sondaże "na wyjściu" wskazały, że 27,2% warszawiaków brało udział, wobec granicy ważności głosowania przy progu 29% uczestniczących mieszkańców. Mizernie. Najbardziej otyli w PKB mieszkańcy naszego kraju nie zechcieli ruszyć się do urn. Demokracji jest przykro. HGW nie jest, bo zostaje na swoim krzesełku. Ale niech lepiej się go trzyma, bo gdyby tłum był o 2 punkty proc. większy to już by w domu płakała, bo 93% głosów było za jej odwołaniem. Jak widać głos ludu żeby mieć siłę sprawczą, musi mieć też miarę. Ta miara ją uratowała. Notabene bardzo przypadł mi do gustu skrót HGW. Jest jakby materializacją wszystkich złych, plugawych cech prezydenta Warszawy (nie feminizuję języka) w ustach jej przeciwników. Zjawisko na kształt próby zrównania jej człowieczeństwa do rzeczy, przedmiotu, czegoś namacalnego i fizycznego. Intrygujące.
Rozrywki dnia siódmego
Dziś nie pracowałem nad niczym, pochłonęła mnie więc rozrywka. Częściowo czytelnicza. Jestem w trakcie pokonywania stron "Roku 1984" G. Orwella. Melodyjna, płynąca niezmiernie ciekawie opowieść ma się ku końcowi, ale że nie czytam szybko to jeszcze kilka liści z drzew spadnie zanim skończę czytanie. Niestety przez przypadek byłem świadkiem zdradzenia zakończenia książki komuś przez kolegę D. Kolega D. nie był świadomy mojej obecności lub najwyraźniej nie wiedział, że taką pozycję zechcę jeszcze kiedykolwiek przeczytać. Na moje szczęście nie był to wywód obfity i motywuje mnie pośrednio aspiracja, żeby go zweryfikować z moimi wyobrażeniami.
Z rozrywek w świecie wirtualnym należy nadmienić pojawienie się Mafii II na koncie mojego profilu Steam. Gra bardzo interesująca i przyjemna dla oka wywołała u mnie natychmiastowe skojarzenia z LA Noire, obie produkcje są bowiem osadzone w Ameryce lat 40. Klimat jest przedni, fabuła liniowa, ale nie razi mnie to zbytnio, bo świat jest otwarty. Krążowniki szos wyglądają przepięknie, bowiem są z okresu, w którym wytworność i detal przedkładano nad prostotę i funkcjonalność. Chyba mogę polecić, szczególnie, że jest możliwość otrzymania Mafii II za darmo po głosowaniu w Golden Joystick Awards, dzięki wsparciu ze strony firmy Greenman Gaming. Warto zajrzeć, bo do wyboru także Civilization V, a takich promocji nie ma codziennie. Ważność oferty do wyczerpania nakładów także lepiej nie marnować czasu, jeśli chce się być pewnym.
Na dzisiaj tyle, jutro z definicji dzień wolny, cieszmy się wtem.
Pozdrawiam serdecznie
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz